

Empedokles
Należy do tych myślicieli, którzy podjęli się zadania uzgodnienia przeciwieństw między nauką Heraklita a eleacką ontologią. Ów Empedokles to jedna z najciekawszych postaci kultury greckiej. Wybitna osobowość, nosząca znamię swego czasu jako epoki przejściowej. Z jednej strony ścisły fizyk, który swymi odkryciami, a zwłaszcza teoriami filozoficznymi, jeszcze dziś wzbudza podziw, z drugiej - mistyk, cudotwórca, kaznodzieja nawołujący rodaków do porzucenia bezbożnego życia. Jako obywatel - prosty i skromny, jako prorok - głęboko przekonany o swej nadprzyrodzonej myśli, nadziemskiej potędze i godności. W poezji - wysoki polot lub płytka, zwyczajna trzeźwość.
Empedokles, syn Metona, pochodził z miasta Akragas (łac. Agrigentum) na Sycylii. Daty jego życia nie są dokładnie ustalone. Żył niewiele później od Anaksagorasa. Współzawodniczył z Parmenidesem i należał do jego bliskich, ale jeszcze bardziej do pitagorejczyków. Arystoteles pisze w Metafizyce, że choć Anaksagoras był starszy od Empedoklesa wiekiem, to w twórczości był od niego młodszy.
Przyjmuje się, że Empedokles żył w l. ok. 490 ok. 430 p.n.e. Pochodził z bogatej i znakomitej rodziny, ale związał się z partią demokratyczną swego miasta. Był politykiem, poetą, lekarzem, nawet uchodził za cudotwórcę. Diogenes Laertios podaje, że przywrócił życie kobiecie, która od trzydziestu dni nie żyła. Ale przede wszystkim był filozofem. Oprócz wielu drobnych utworów, traktatów politycznych i innych rozpraw, napisał wierszem dwa wielkie dzieła filozoficzne: O naturze (Peri fyseos) i Oczyszczenia (Katharmoi), na które składało się w sumie około 5000 wierszy, ale zachowało się tylko 450 heksametrów.
Zarówno wokół życia, jak i śmierci Empedoklesa narosło wiele sprzecznych informacji, legend i opowiadań. Jako cudotwórca musiał umrzeć śmiercią niezwykłą, więc opowiadano sobie, że zniknął nagle z Ziemi i znalazł się wśród bogów. Według innej wersji miał wskoczyć do Etny: "Bogiem nieśmiertelnym chciał zostać Empedokles i dlatego sam zimny, rzucił się w płomienie Etny" - pisał Horacy (65-8 p.n.e.) w Liście do Pizonów. Powtórzył tę legendę Diogenes Laertios: "Hippobotos twierdzi, że gdy Empedokles powstał od uczty, udał się w kierunku Etny, a gdy się znalazł na jej szczycie, wskoczył do ziejącego ogniem krateru i zniknął w jego głębi, chcąc w ten sposób utrwalić o sobie legendę, że stał się bogiem." Podstawą tej legendy mogły być własne słowa poety-filozofa, wypowiedziane o sobie w Oczyszczeniach: "[...] bądźcie pozdrowieni! Ja obcuję z wami jako bóg nieśmiertelny, uwolniony od śmierci na zawsze, czczony przez wszystkich jak przystało [...]"
Tradycja mówi o wielu dziełach przypisywanych Empedoklesowi. Pod koniec II w. wymieniano następujące:
- dwa epigramy - jeden na cześć Pauzaniusza (ulubieńca, któremu dedykował poemat O naturze), drugi dla lekarza Akrona;
- wiersz do Telaugesa, syna Pitagorasa, który miał być nauczycielem Empedoklesa, oraz list adresowany również do niego;
- pewną liczbę tragedii - perypatetyk Hieronim z Rodos (początek III w. p.n.e.) twierdził, że znał czterdzieści osiem tragedii Empedoklesa, zaś Neantes z Cyziku (koniec III w. p.n.e.) miał w ręku tylko osiem; Heraklides, syn Serapiona, twierdzi że autorem tych tragedii był kto inny, może noszący to samo imię;
- dzieło czy poemat o wojnach perskich (Persika), spalony przez siostrę lub córkę Empedoklesa, ponieważ był niedokończony;
- hymn do Apollina, również przypadkowo spalony przez siostrę lub córkę;
- pewną liczbę traktatów politycznych (Politikoi logoi);
- traktat medyczny (Iatrikos logos), obejmujący sześćset wierszy;
- O naturze (Peri fyseos) - dwie księgi obejmujące dwa tysiące wierszy (z poematu tego zachowało się trzysta sześćdziesiąt wierszy i kilka luźnych słów);
- Oczyszczenia (Katharmoi) - poemat ten deklamował rapsod Klemenes w obecności autora na Olimpiadzie w 440 p.n.e.; Diogenes Laertios utrzymuje, że liczył trzy tysiące wierszy, a razem z poematem O naturze pięć tysięcy.
Cztery elementy oraz miłość i nienawiść
Dzięki Heraklitowi zagadnienie istoty stawania się znalazło się na czele zagadnień kosmologicznych. Ale z drugiej strony, Parmenides rzucił myśl, że tylko to może być nazwane bytem, co zawsze jest takie, jakie jest, czyli to, co nie podlega żadnym zmianom. W aspekcie fizycznym teza ta musiała prowadzić do założenia, że wszelkie części natury jako całości pozostają pod względem swej jakości niezmienne, a to, co nazywamy powstawaniem, polega jedynie na mieszaniu i rozdzielaniu niezmiennych elementów, które Empedokles nazywa "korzeniami wszystkiego" (panton ridzomata). Można o nich powiedzieć, że zawsze są tym, czym są (auta gar estin tauta), są zawsze te same i równe sobie, są wieczne i trwają niezmiennie, bo ani nie powstają, ani nie giną.
Owe "korzenie wszystkiego" to w poetyckim języku Empedoklesa: Zeus błyszczący, czyli ogień, życiodajna Hera, czyli powietrze, Aidoneus, czyli ziemia i Nestis, czyli woda. Wszelkie powstawanie, to łączenie się i rozdzielanie (miksis kai dialaksis) tych czterech elementów.
W koncepcji Empedoklesa cztery elementy odgrywają inną rolę niż woda czy powietrze u jego poprzedników. Woda czy powietrze - to prasubstancje przeniknięte siłami życiowymi i dzięki temu zdolne do samodzielnego tworzenia rzeczy, to pramaterie zawierające w sobie życie. Z tej racji nazwano ów witalistyczny materializm hylozoizmem. Natomiast Empedokles widzi w swych materialnych elementach bierne, martwe tworzywo, które do uruchomienia wymaga siły zewnętrznej.
Wszelkie twory natury składają się z czterech niezmiennych jakościowo elementów, a różnice między tworami natury tłumaczy się rozmaitością kombinacji, stopniem uczestnictwa tych elementów w danych kombinacjach. "Głupotą zaiste trzeba nazwać wierzenie, że cokolwiek, co przedtem nie istniało, może powstać. Wszak z tego, co w żaden sposób nie istnieje, nie może powstać cokolwiek. I jest rzeczą niemożliwą i wprost niesłychaną, by to, co istnieje, mogło zostać całkowicie unicestwione." (Diels, 31 B 11-12)
Siły, które bądź łączą, bądź rozdzielają owe cztery elementy, jakby siły dośrodkowe i odśrodkowe, nie tkwią w tych składnikach natury, lecz znajdują się na zewnątrz, poza nimi. Jedną z tych sił, tę która łączy, jednoczy i zespala elementy w określone całości, nazywa Empedokles miłością, a właściwie nadaje jej kilka imion: Filia, Filotes, Harmonia, Afrodite, Storge, Gethosyne, Kypris, dodając im odpowiednie przymiotniki, jak łagodna w usposobieniu (epiofron), czcigodna (themeropis), nienaganna (amemfes). Drugą siłę, przeciwstawną tamtej, nazywał: nienawiścią, niezgodą, sporem (Neikos, Kotos, Deris, Ares), uzupełniając te imiona dodatkowymi epitetami: zgubna (oulomenon), szalona (mainomenon), krwawa (haimatoessa). Nietrudno dostrzec, że Empedokles przenosi na procesy przyrodnicze uczucia ludzkie. a w każdym razie ze świata ludzkiego zaczerpnięte.
Określenie działania owych sił jako "przyciąganie" i "odpychanie" nie byłoby odpowiednie, gdyż przesądzałoby to o ich wewnętrznym sposobie istnienia, a miłość i nienawiść Empedoklesa są przeciwstawne elementom, i dlatego też doliczono je do czterech elementów jako dwa dalsze, tworzące razem sześć elementów. Miłość i nienawiść są tak samo materialne, jak pozostałe cztery elementy. Zgubna nienawiść jest z dala od ognia, wody; ziemi i niezmierzonego obszaru powietrza, i jest równomierna we wszystkich kierunkach. Miłość jest między nimi jednakowo długa i szeroka. Charakterystyka dość wyraźna, nie pozostawiająca żadnej wątpliwości co do materialnego charakteru jednej i drugiej. Miłość łączy to, co różnorodne, a przeto rozdziela to, co jednakie, jednorodne. Nienawiść rozdziela różnorodne, a łączy jednorodne. W tym punkcie Arystoteles zarzuca Empedoklesowi niekonsekwencję, ilustrując to na przykładzie rośliny. Składa się ona mianowicie z czterech elementów: stałego, płynnego, z przestrzeni wypełnionych powietrzem i z ciepła; wszystkie te komponenty spojone są w jedną całość miłością. Obumieranie, czyli wysychanie rośliny, spowodowane jest procesem odwrotnym. Neikos, czyli nienawiść, wdziera się do wnętrza organizmu rośliny i powoduje rozkład tego, co za życia tworzyło zwartą, organiczną jedność. Łodyga rośliny rozpada się na ziemię, wodę, powietrze i ogień.
Bierny charakter czterech elementów jest szczególnie mocno podkreślony doborem sił: obok łączącej i mieszającej miłości Empedokles wprowadza siłę oddzielającą - nienawiść, Neikos. Można by sądzić, że miłość jest siłą w pełni wyposażoną w możliwość łączenia i rozdzielania. Jednakże działanie tej jednej siły nie tłumaczy wyczerpująco i dokładnie wszystkich procesów zachodzących w przyrodzie - zawodzi i okazuje się niewystarczające. Konieczna jest siła przeciwstawna miłości - nienawiść. Między nimi istnieje wieczny stan napięcia, stan walki. Jedna siła chce wyprzeć drugą i zdobyć wyłączne panowanie. Udaje im się to na przemian: to jedna zdobywa przewagę, to druga. W wyniku tej gry sił kształtują się dwa okresy świata z krańcowymi biegunami, między którymi oscyluje życie świata, biografia kosmosu.
Doktryna Empedoklesa to szczególnego rodzaju biofizyka, rozwijająca i kształtująca życie dzięki potężnej sile miłości, która jednoczy, i nienawiści, która dzieli, gdzie fizyka jest wiedzą o tym niezmiernym polu magnetycznym, które jest zarazem polem walki, na którym jednoczą się i walczą z sobą rodzące się i umierające indywidua.
Sfairos
W rozwoju świata przeważa na przemian to miłość, to nienawiść. Gdy miłości udaje się całkowicie wyeliminować a elementów nienawiść, wtedy obejmuje ona pełnię władzy nad światem. Panowanie miłości dąży do całkowitego zmieszania, stopienia elementów w jedną kulę kosmiczną, która żywo przypomina jedność kulistą (enkyklios sfaira) Parmenidesa. Ten stan panowania miłości nazwał Empedokles Sfairosem. "Jest on równy samemu sobie we wszystkich kierunkach i całkowicie bezgraniczny, okrągły Sfairos, radosny w otaczającej go samotności." W tym stanie wszystkie cztery elementy są tak idealnie wymieszane, że w każdej, najmniejszej nawet cząstce mieszaniny występują w jednakowych proporcjach cztery elementy- "korzenie": ziemia, woda, powietrze, ogień, tworząc jednolitą masę, w której poszczególne elementy zatraciły już swoiste własności.
Ten punkt widzenia Empedoklesa wyjaśnia dokładniej Filoponos w komentarzu do Arystotelesowego traktatu O powstawaniu i ginięciu. "Empedokles twierdzi, że gdy miłość zapanuje nad światem, wszystko staje się jednością i tworzy Sfairos, twór bezjakościowy (apoios), gdyż odtąd już ani ogień, ani żaden z pozostałych elementów nie zachowuje własności swoistych, odrzucając swój specyficzny kształt." Jeżeli rzeczywiście taki był pogląd Empedoklesa, to musiał on prowadzić do pewnych niekonsekwencji. Bo jeżeli proces mieszania w Sfairosie ma się rozciągać również na nieskończenie małe cząstki, to powstanie jednolite ciało, z którego elementy mogą się wyłonić tylko na drodze zmian jakościowych (alloiosis). A jeżeli proces mieszania zatrzymuje się na Sfairosie i do niego się ogranicza, to nie ogarnia cząstek nieskończenie małych, które pozostaną w swej zróżnicowanej postaci, stanowiącej kres dla mieszającej siły miłości.
W tej poetyckiej wizji świata Sfairos przedstawia się jako jednolita kula, w której nie ma miejsca na żadne indywidualne byty. Treść kuli (Sfairos) stanowi zwarta, niezróżnicowana masa, którą Empedokles, według słów Arystotelesa, wielbił jako eudaimonestatos theos - najszczęśliwszego boga, najdoskonalszy stan.
W ten błogi stan doskonałości i spokoju wdziera się z zewnątrz Neikos. Usuwa miłość, a połączone przez nią elementy bezustannie rozdziela, aż w końcu powstaje stan krańcowo przeciwny wobec pierwotnego. Filia - miłość zostaje ostatecznie i całkowicie wyrugowana z elementów, a Neikos - nienawiść obejmuje niepodzielną władzę nad światem. W epoce wszechwładzy nienawiści wszystkie cztery elementy istnieją oddzielnie, we wrogim do siebie stosunku, w pełnej izolacji, nie tworząc związków ani połączeń, unikając się nawzajem i odwracając od siebie.
Przekazy doksograficzne są w tym zakresie nader skąpe, ale wydaje się, że stan krańcowy charakteryzowało wyraźne oddzielenie elementów tworzących homogeniczne masy. W tej wzajemnej izolacji elementy pozostają aż do momentu, gdy miłości uda się wywołać ruch wirowy, dzięki któremu elementy zaczną się znów mieszać i łączyć powtórnie w nowy Sfairos.
Krańcowe punkty wszechwładzy miłości i wszechwładzy nienawiści reprezentują stan spoczynku w odwiecznie istniejącym życiu świata. Natomiast w drodze przechodzenia z jednego extremum w drugie, świat znajduje się w ruchu, gdyż elementy podlegają procesowi wzajemnego mieszania się. Do tej sprawy nawiązuje Fizyka Arystotelesa: "Empedokles uczy, że świat znajduje się kolejno w ruchu i spoczynku - w ruchu, gdy miłość tworzy jedność z wielości, albo gdy nienawiść rozrywa znów jedność, a w spoczynku - w pośrednich okresach czasowych; bo mówi [Empedokles]: o ile więc jedno zwykło powstawać z wielości, a znowu wielość z rozkładu jedności, o tyle powstają, nie mając jednak wiecznego trwania; o ile zaś nieustannie temu procesowi podlegają, o tyle trwają wiecznie w tym ciągłym ruchu okrężnym."
Rozwój świata, a wraz z nim poszczególnych istot, roślin, zwierząt, ludzi, a także i bogów, uzależniony jest od działania sił kosmicznych miłości i nienawiści.
W świetle zachowanych tekstów dokładniej jest przedstawione i opisane powstawanie świata w fazie działania miłości, czyli wówczas, gdy wielość przechodzi w jedność. Droga przeciwna, a więc ta faza, w której siłą kształtującą świat jest nienawiść, musiała sprawiać wiele kłopotu samemu Empedoklesowi, bo i dziś znawcy zagadnienia nie potrafią dokładnie odczytać jego myśli, a tym bardziej nadać jej toku logicznego.
Kosmogonia i kosmologia
Filozofia przedsokratejska stworzyła liczne pomysłowe kosmogonie i kosmologie. Wyobrażenia mitologiczne łączą się w nich często z rzetelnym wysiłkiem myślowym. W żadnym wypadku nie można traktować tych koncepcji jako bezwartościowych opowiadań fantastycznych, charakterystycznych dla epoki przednaukowej, choć wydają się nam one bezkrytyczne i nie są sformułowane w języku matematycznym, narzędziu niezbędnym w fizyce, w kosmologii i we wszystkich naukach przyrodniczych. Przedsokratycy widzieli w naturze byt żywy, w życiu którego uczestniczą wszyscy ludzie i wszystkie żywe istoty. Chcieli poznać i zrozumieć byt, który i nas obejmuje, chcieli poznać i zrozumieć jego genezę i strukturę.
Kosmogonia Empedoklesa rozpada się na wyraźne cztery fazy:
1) Stan doskonały świata, gdy cztery elementy uległy całkowitemu wymieszaniu, co nastąpiło wtedy, gdy miłość wyeliminowała absolutnie nienawiść. Harmonia zjednoczyła wszystko w Sfairosie. "Tam nie rozróżnia się zwinnych członków słońca ani żywotności gęsto porośniętej ziemi, jak również morza; tak dalece okrągły Sfairos tkwi mocno w grubej powłoce Harmonii, radosny w otaczającej go samotności."
W tej fazie wszystkie cztery elementy są połączone i zmieszane w równych ilościach, a świat tworzy masę jednorodną.
2) Zbliża się z wolna faza druga. Nienawiść nie spoczywa bezczynnie; drąży Sfairos i wciska się do jego wnętrza, kierując się ku środkowi. "Ale gdy znowu zaczęła się coraz bardziej zaznaczać przewaga nienawiści, wtedy na nowo powstał ruch w Sfairosie, gdyż członki boga zaczęły kolejno drżeć."
Zaczyna się proces rozmieszczania mieszaniny w Sfairosie, co doprowadza do powstawania różnych rzeczy i różnych istot. Z biegiem czasu potęguje się nieład i chaos, proporcjonalnie do stopnia penetracji nienawiści. Zaczyna się tworzenie naszego świata. Powietrze przeciska się z zewnątrz i tworzy naokoło świata jak gdyby wydrążoną kulę, której zewnętrzna powierzchnia pod wpływem ognia stwardnieje i otoczy świat jako sklepienie niebieskie. Poza kulą świata nic nie istnieje: ani pusta przestrzeń, ani ciąg dalszy materii. Wewnątrz kuli świata rozgrywa się proces następujący: wywołany przez miłość wir przesunął ogień do, góry, a powietrze, które zajęło miejsce poniżej firmamentu, wyparł z górnej półkuli do dolnej; wskutek tego powstały dwie półkule - jasna, utworzona z ognia, i ciemna - z powietrza; pierwsza daje dzień, druga noc. Obie półkule zostały wprawione w ruch obrotowy, który powstał dzięki silnemu naciskowi elementu ognia. Skoncentrowany w jednym miejscu ogień naruszył równowagę i wprawił niebo w ruch. Zapewne i tutaj musiała w pewnym stopniu oddziałać miłość; bo ogniowi, tak jak innym elementom, przysługuje ta sama bierność. Ten ruch obrotowy był początkowo wolny, także dzień i noc trwały najpierw dziesięć, a potem siedem miesięcy. Ale z biegiem czasu stawał się coraz szybszy, a równocześnie wiązał błotniste jądro świata, który dzięki swej twardości, mógł coraz skuteczniej stawiać opór powodowanemu przez miłość wirowi. Woda, która się gwałtem przeciskała, mieszała się następnie z powietrzem i parowała, opasując kulę ziemską stałą warstwą, wokół której obracały się dwie hemisfery, ognista i powietrzna, jako dzień i noc. Nie Słońce sprawia dzień, lecz na odwrót, dzień - Słońce. Słońce nie jest ogniem, lecz odbiciem ognia (pyros antanaklasis), podobnym do tego, jakie się tworzy na wodzie. Według innego przekazu, Słońce ma być ciałem krystalicznym, jakby soczewką skupiającą elementy ognia jasnej hemisfery i z powrotem je przesyłającą na Ziemię: "Słońce z nieustraszoną miną przesyła ku Olimpowi odbity blask światła." (Diels, 31 B 44) Również Księżyc jest ciałem krystalicznym, otrzymującym światło od Słońca. Natomiast gwiazdy utworzone są z elementu ognia rozproszonego w ciemnej hemisferze. Gwiazdy stałe są przytwierdzone do obracającego się firmamentu. Planety poruszają się swobodnie; a także Księżyc, który zajmując pozycję między Słońcem a Ziemią powoduje zaćmienia.
Cały wszechświat miałby zatem układ następujący: w środku znajduje się kula ziemska, a z niej wydobywa się wypocona wilgoć (hidros), czyli woda, jej wyziewy tworzą rozciągającą się wokół Ziemi nieruchomą warstwę powietrza. Otoczone firmamentem krążą wokół warstwy powietrznej dwie hemisfery: ognista, tworząca dzień, i powietrzna, dająca noc. Ruch okrężny nie pozwala Ziemi opaść. Ziemia rodzi teraz rośliny i zwierzęta.
3) Następna faza nastała wówczas, gdy nienawiść całkowicie zapanowała nad miłością. Wszystkie elementy połączyły się teraz według podobieństwa i utworzyły cztery sfery rozłożone koncentrycznie: w środku usadowiła się sfera ziemi, za nią sfera wody, następnie sfera powietrza i wreszcie jako ostatnia sfera ognia.
4) W ostatniej fazie elementy, podzielone na cztery oddzielne sfery, zaczynają zdradzać tendencję do ponownego łączenia się z sobą, a to dzięki ożywiającej się aktywności miłości. Znów bierze ona z wolna- górę nad nienawiścią, aż wreszcie usunie ją zupełnie poza granice świata, doprowadzając do utworzenia się jednorodnej mieszaniny, Sfairosa, wraz ze swym "jedynie świętym i niewypowiedzianie wielkim rozumem (fren hiere kai athesfatos)".
Cykl został zamknięty i może się rozpocząć od nowa.
Istnienie rzeczy złożonych, utworzonych z czterech elementów, da się pomyśleć tylko w drugiej i czwartej fazie. W fazie pierwszej nie dokonuje się jakiekolwiek rozdzielanie, a w trzeciej żadne łączenie. Nasz świat należy prawdopodobnie raczej do fazy drugiej, a nie czwartej.
Powstanie żywych organizmów
Wbrew narzucającej się możliwości, Empedokles nie uczynił z miłości siły działającej celowo. Pozostał wierny swemu założeniu, że miłość ma spełniać jedną tylko rolę: mieszać stale różnorodne składniki. Nie jest jej celem tworzenie indywidualnego życia. Jej ożywiona aktywność ma tylko przyczynić się do utworzenia się Sfairosa. A zatem istoty żywe mogły powstać nawet wbrew woli i zamiarom miłości, czyli zupełnie przypadkowo. Przypadek rządził ruchami i obrotami sklepienia niebieskiego (apo tou tetychekenai) i tenże sam przypadek był sprawcą powstania życia organicznego na Ziemi.
Tłumacząc genezę życia wyróżniał Empedokles, jak w kosmogonii, pewne stadia ewolucji biologicznej.
Pierwsze generacje zwierząt i roślin nie były kompletne, lecz występowały jako luźne, oddzielne, nie połączone razem członki. Wytworzyła je ziemia przy współudziale zawartych w niej innych elementów. "[...] ogień, gdy tylko oddzielił się, wyniósł na światło dzienne zrodzone w nocy plemię mężczyzn i godnych pożałowania kobiet [...] Najpierw wyrosły z ziemi niezróżnicowane formy zawierające część wody oraz część ognia. Te następnie ogień wyniósł do góry, chcąc zbliżyć się do podobnego sobie żywiołu. Ale jeszcze nie okazywały [owe formy] ani powabnego kształtu członków, ani głosu, ani właściwych mężczyźnie narządów." (Diels, 31 B 62) Wydobywały się więc z ziemi, pod wpływem nacisku ognia, pojedyncze oczy, uszy, głowy, barki, które błąkały się tu i tam, i jako niezdolne do życia musiały ginąć.
Z kolei następuje okres tworzenia się generacji z połączeń utrzymanych przy życiu poszczególnych członków. "Członki błądziły samotnie szukając wzajemnego połączenia" (Diels, 31 B 58) i często łączyły się razem, jak zdarzył przypadek. Powstawały zatem dziwaczne kreatury z powykręcanymi rękami, z podwójnymi twarzami, z piersiami po przeciwnych stronach. Powstawały zwierzęta o ludzkich twarzach i kształtach, a zdarzało się też na odwrót - wyrastały dzieci ludzkie z głowami zwierząt albo istoty dwupłciowe, obdarzone żeńskimi i męskimi organami rodnymi, słabo jeszcze zróżnicowanymi. Te monstrualne organizmy również nie były zdolne do życia. Jednakże twory, które miały korzystniejszy - z biologicznego punktu widzenia - układ członków i narządów zmysłowych. utrzymywały się dłużej przy życiu. Nawiązując do tego miejsca, Arystoteles dodaje: "Te więc twory organiczne, których wszystkie części połączyły się w sposób jakby celowy, zachowały się dzięki temu, że się tak właśnie samorzutnie, korzystnie ukształtowały. Te natomiast, które się nieodpowiednio połączyły, ginęły i nadal giną w dalszym ciągu, jak np. woły z ludzką głową."
Na tej podstawie, że Empedokles łączył wiarę w ewolucję z teorią o utrzymaniu się przy życiu organizmów najlepiej do życia przystosowanych. nazywa się Empedoklesa prekursorem darwinizmu. Czy rzeczywiście jego teoria może być uznana za antycypację nauki Darwina? Można mieć na ten temat różne zdanie. W każdym razie ta fantastyczna teoria zawiera jednak jakąś ogólną myśl prekursorską, a nie ulega też wątpliwości, że jest myślą śmiałą i oryginalną.
W dalszym toku tworzenia się różnych układów i kombinacji pojawiły się organizmy bardzo zbliżone budową i wyglądem do dzisiejszych. Tworzyły jednak masę niezbyt jeszcze w pełni uformowaną, jak gdyby posągi z grubsza ociosane, czekające na dalszą obróbkę - bez głosu i wzroku.
W tym stadium "całkowicie naturalnych form" (oulofyeis), w którym nie występuje jeszcze zróżnicowanie płciowe, ziemia jest bezpośrednią matką-rodzicielką wszelkiego życia. Ogień znajdujący się w ziemi,. chcąc się zbliżyć do ognia niebieskiego - na mocy prawa przyrody, zgodnie z którym podobne dąży do podobnego - wynosi na powierzchnię rośliny, nadając im kierunek pionowy, i sprawia, że również człowiek, utworzony pod ziemią z wody i ziemi, zostaje siłą ognia wyrzucony na jej powierzchnię.
Bezpośrednią przyczyną odśrodkowego parcia ognia na zewnątrz powierzchni ziemi jest wpływ nienawiści. Dąży ona mianowicie do tego, aby jednorodną mieszaninę elementów, dzieło miłości, rozerwać na cztery oddzielne masy. Ten proces rozdzielania doprowadza w końcu do wykształcenia się płci.
Nadchodzi wreszcie końcowa faza tej prymitywnej ewolucji biologicznej, uwieńczona uniezależnieniem się życia od bezpośredniego związku z ziemią. Ludzie, zwierzęta i rośliny nie wychodzą już bezpośrednio z ziemi, lecz rodzą się wskutek wzajemnego zapładniania.
Pod tchnieniem potężnej miłości człowiek stał się istotą myślącą. Mężczyźni powstali w krajach południowych, na co wskazuje ich gorąca natura, kobiety w krajach północnych. Analogicznie, płód męski tworzy się w cieplejszej części łona matki, płód żeński w zimniejszej. Przyczyną rodzenia się bliźniąt jest nadmiar nasienia. Płód żyje od pierwszej chwili, ale nie oddycha; najpierw tworzy się serce. Mięśnie i krew utworzone są z czterech żywiołów w różnych proporcjach. Kości zawierają dwie części ziemi, dwie części wody i cztery części ognia. To, że płód bywa noszony niekiedy przez dziesięć miesięcy, a czasem tylko przez siedem. tłumaczył Empedokles w ten sposób, że gdy ludzie powstawali, dzienny obieg Słońca trwał dziesięć miesięcy, później siedem, aż wreszcie skrócił się do jednego dnia; natura nie mogła jednak dotrzymać kroku tym przemianom. Łzy i pot, to wydzieliny krwi. Sen jest następstwem umiarkowanego oziębienia krwi, śmierć - zupełnego oziębienia.

Brak komentarzy | Dodaj komentarz |